Ostatnio często przyrządzam krewetki właśnie w ten sposób- nadziane na długą, bambusową wykałaczkę. Dzięki niej nie tylko łatwo się je je, ale też przyrządza.
Te zamarynowałam w sosie sojowym z czosnkiem i brązowym cukrem. Są słodko-pikantne, takie jak lubię najbardziej!
Pamiętajcie tylko, aby namoczyć patyczki (przed smażeniem) na 10 minut w wodzie, aby się nie spaliły.
Ciekawa inspiracja na danie imprezowe:)
Dziękuję za przepis. Kilka dni temu dostałam 3 kilo pięknych krewetek prosto z Norwegii. Szaszłyki powstaną obowiązkowo !
zrobiłam :) marynata i sosik pycha, ale zdecydowanie nie kupię już mrożonych krewetek, bo różnica z nie-mrożonymi kolosalna! :) dzięki za przepis
No niestety, mrożone to tylko substytut pysznych, świeżo wyłowionych z morza…
Czy mrożone krewetki trzeba jakoś specjalnie przygotować, obrać? Nigdy ich nie przygotowywałam więc nie wiem.
Zamrożone krewetki zwykle są obgotowane i w skorupkach. Należy je odmrozić, najlepiej wolno, ułożyć na sitku np. w lodówce i czekać aż się odmrożą. W takiej postaci wkładamy je do marynaty. Obieramy dopiero na talerzu, przed zjedzeniem :)
Super połączenie :) Uwielbiam krewetki na słodko-ostro, ale zawsze przyrządzała je w sosie :) Podanie bardzo interesujace :)
Zapraszam do zgłoszenia przepisu do udziału w konkursie http://sweetandchili.wordpress.com/2013/01/29/pierwszy-konkurs-na-blogu-sweetchili-szalenstwa-podniebienia/
A co z tym imbirem?Nie ma w spisie produktów a pojawia się w marynacie
Pani Basiu, przepis uzupełniony!
no i dzięki Tobie mamy pomysł na piątkową kolację :-)