Bo nie ma to jak (dobry) grill!

Krajowy Sezon Grillowy (jak wiemy) rozpoczyna się oficjalnie 1 maja i trwa (przynajmniej w moim przypadku) do pierwszych mrozów ;) Możemy się z tego naszego polskiego BBQ pod
nosem podśmiechiwać, ale przecież kochamy te niespieszne posiłki jedzone na świeżym powietrzu, skwierczące na ruszcie kawałki karkówki i fikuśne szaszłyki. W takich
okolicznościach przyrody nawet posiłek jedzony na papierowym talerzyku staje się naprawdę wyjątkowy.

Jednak grill niejedno ma imię. Pisałam Wam już moich doświadczeniach z grillem gazowym WEBER (TUTAJ dodatkowo link do wcześniejszego wpisu na bogu), teraz przyszedł czas na powrót do korzeni czyli żywy ogień i dym- grillowanie w najczystszej formie, na grillu węglowym (mój model, który widzicie na zdjęciach to Master-Touch Premium GBS E-5775. Tak na marginesie, te grille są naprawdę wspaniale wykonane i służyć będą długimi latami. Poza tym wszystkie rzeczy przy nich są niezwykle przemyślane, jak np. haczyk na szczypce przy rączce grilla. Detal, a naprawdę ułatwia gotowanie!)

Ten sezon był dla mnie naprawdę owocny jeśli chodzi o grillowe eksperymenty. Smażyłam na ruszcie steki, kalafiory, a nawet gofry. Dla każdego coś dobrego, każdy znajdzie coś dla
siebie. Przekonałam się, że na grillu można w zasadzie wszystko, a ograniczają nas tylko własne pomysły. Choć i temu możemy zaradzić, zaglądając na przykład do dobrej książki
kucharskiej.

Otwieram więc „Wielką Księgę Grillowania według Webera tom 2.” i mam to! Wietnamska sałatka ze stekami! Moje ukochane azjatyckie smaki. Świeżo (dużo ziół!), ze smakiem (sos
sojowy, chili), z dobrym mięsem (marynowane, a wcześniej sezonowane steki wołowe).
Krótko mówiąc: posiłek idealny!

Potężne steki marynowałam zgodnie z zaleceniami z książki. W kominie do rozpalania czekał już rozgrzany do czerwoności brykiet, potem tylko kilka minut na ruszcie, żeby mięso
pozostało idealnie różowe w środku i można jeść. Danie z grilla, może nieco mniej typowe niż zazwyczaj, na pewno za to pyszne!

A mojego sprzętu WEBER (mimo, że koniec wakacji bliski) nie chowam jeszcze do garażu, bo nie ma to jak wspólny posiłek jedzony na dworze. A z grilla, jak wiadomo, smakuje
przecież najlepiej!

—

Przy okazji podrzucam przepis na to azjatyckie cudo ;)