Kokosowe ciasteczka „dachówki” z palnym masłem
Bardzo lubię ciasteczka, które nie wymagają ode mnie zbyt dużo pracy- wałkowania, wykrawania, lukrowania… Ma być szybko i pysznie. Tu tak właśnie jest. Lekkie, kruche, delikatne i pełne smaku. Na takie ciasteczka mówi się „dachówki” (po francusku: tuile). Są takie… subtelne i zadziwiająco proste w przygotowaniu. Do tego naprawdę świetnie (tzn. długo, nawet dwa tygodnie) się przechowują. Można je więc trzymać w puszce na ciastka i w razie nagłej potrzeby zjedzenia „czegoś słodkiego” od razu mamy pod ręką dodatek do kawy.
Jak widzicie na zdjęciach, upiekłam moje ciasteczka kokosowe ot, po prostu na blaszce. Jeśli chcecie jednak zaszaleć, po upieczeniu, gdy jeszcze są lekko ciepłe, ułóżcie ciastka na wałku i uformujcie w kształt przypominający półokrągły rulonik. Taki właśnie kształt nadaje się klasycznym ciasteczkom „dachówkom”.
Co to jest palone masło?
Ja upiekłam ciasteczka „dachówki” w wersji kokosowej (z wykorzystaniem „grubych” wiórków kokosowych, które czasem w sklepach sprzedawane są jako „chipsy kokosowe”). Wypróbujcie jednak także wersję migdałową (z wykorzystaniem migdałów w płatkach- jest obłędna!). Trzeba podkreślić, że ciasteczka te sporo swojego smaku zawdzięczają palonemu masłu wykorzystanemu do ich przygotowania. Palone masło to NIE masło spalone. Masło palone (po francuski beurre noisette) to masło zarumienione, o głębokim orzechowo-karmelonym posmaku i złotym kolorze. Wspaniały dodatek do deserów (ale także np. smażonych ryb).
Z podanych proporcji upiekłam dużą blachę ciasteczek tzn. ok. 20 sztuk.
W przepisie jest żeby dodać olej ale wsród składników go nie ma. Więc ma być czy nie? Jeśli tak to jaka ilość?