Wpadniesz na kawkę?
Muszę Wam powiedzieć, że bycie bloggerką kulinarną to zajęcie całkiem w dechę, szczególnie kiedy dostaje się do testowania takie czerwone, niczym lipcowy mak, cudeńko.
Przyznam przy okazji, że tak jak mogę się nazwać koneserką dobrej herbaty, tak kawa to dla mnie kubek rozpuszczalnej (łyżeczka na kubek, gorzka, bez mleka). Ale może niedługo i to się zmieni?
Znam osoby, które do przyrządzenia filiżanki „małej czarnej” podchodzą niczym chirurg do operacji na otwartym sercu. Każde narzędzie ma swoje miejsce, ba- nawet odpowiednią temperaturę, a wszystko po to, by efekt działania był nie tyle dobry, co doskonały.
Te osoby ekspressu Tchibo Cafissimo mogą pewnie (choć mogę się mylić!) nie docenić, dla mnie jednak to naprawdę świetna sprawa!
Zrobienie filiżanki naprawdę smacznej kawy to teraz kwestia minuty (dosłownie!) i w zasadzie zerowego sprzątania, bo wyrzucenie zużytej kapsułki to pestka. Do tego ciepła mleczna pianka (tak, ekspress robi też bajeczną piankę) i śniadanie mogę uznać za rozpoczęte.
Teraz jestem na etapie testowania różnych rodzajów kaw. Teraz sączę Caffe Creama, wcześniej były dwa rodzaje Espresso (w tym Quimbaya Colombia z certyfikowanych upraw Rainforest Alliance). Wszystkie kawy to 100% arabica. Dla mnie bomba- do tego ślicznie prezentująca się na kuchennym blacie :) !
Ps. W ekspressie doceniłam jeszcze dwie rzeczy, przydatne przy codziennym jego używaniu:
a) dołączona krótka instrukcja (zalaminowana, więc będzie służyć długo), choć już po drugim użyciu może okazać się zbędna, bo sprzęt obsługuje się bardzo łatwa.
b) kabel urządzenia chowa się do wewnątrz, nic więc na blacie nie wystaje.
Ja jestem pod wrażeniem designu. Ekspres przentuje sie rewelacyjnie i pod wzgledem formy i koloru