Czas na praktykę czyli grillowanie a.d. 2014
Jak Wam wspominałam kilka dni temu, mój ogrodowy grill przeszedł metamorfozę i poczciwy „węglak” zamienił się w lśniący nowością grill gazowy (Gaspol Prima).
I tym sposobem stanęłam pierwszy raz, w praktyce, przed takim sprzętem. Patrząc z punktu widzenia kobiet (nie chcąc przy tym w żaden sposób dyskredytować płci pięknej), mogę z pełną stanowczością powiedzieć, że nie ma to jak gaz! Wcześniej, aż wstyd się przyznać, ale nigdy sama (z sukcesem…) nie rozpaliłam grilla.
Węgiel plus rozpałka to nie była zdecydowanie moja bajka. W kategoriach sukcesu odbierałam wykrzesanie płomienia, który jednak ni jak nie chciał przemienić się we wzorcowy żar.
Teraz wystarczy iskra i kilka sekund, by osiągnąć stan grillowej gotowości. Nie ma planowania, cyrklowania, który moment rozpalenia będzie najlepszy, by goście trafili na gotowe, a nie surowe/spalone danie.
Nie bez znaczenia pozostaje kwestia warunków atmosferycznych. Ile to razy byłam świadkiem dmuchania w brykiet, by w duszny, letni dzień wydobyć z niego choć nieśmiały żar… Z „gazowym” i ten problem odpada.
Do tego dochodzą finanse. Tak, tak- tu też szala przechyla się na korzyść grilla gazowego. Jego kupno, jest droższe niż zwykłego modelu na węgiel, to prawda. Sama już jednak eksploatacja już jednak- znacznie tańsza. Jak to ktoś mądry wyliczył, jednak sesja z gazem to koszt ledwie złotówki.
Gdy kolej przychodzi na słów kilka o parasolu gazowym, też chętnie podchwycę temat, bo to dla mnie nowość na domowym gruncie. Wcześniej kojarzył mi się wyłącznie z kawiarnianymi ogródkami, a to i tak tych „lepszych” miejsc. Dlaczego wcześniej nie pomyślałam, że i w moim ogródku może się świetnie sprawdzić?!
Głowica mojego Heat Focus’a ogrzać może 15 m2, czyli w zasadzie … cały mój ogródek, a przynajmniej część, w której najczęściej spędzamy wieczory.
Duży „daszek” nad częścią grzewczą i połączona z nim rączka, pozwalają łatwo skierować ciepło w odpowiednie miejsce i nie ogrzewać płotu sąsiadów :)
Kiedy więc już uraczeni pyszną, grillowaną wołowiną, czy soczystym szaszłykiem, ogrzani ciepłem parasola zmierzać będziemy do końca wieczoru. Nie martwmy się tym, co czeka nas w kuchni. Zmywanie gazowego grilla to pestka przy tym, co oferuje nam klasyczny ruszt!
Przy okazji wyjaśniam, że te śmieszne kiełbaski, jakie widzicie na zdjęciach, to małe niemieckie (prosto ze Szwardzwaldu) kaszanki. Wprost wyborne po upieczeniu!
Żeby zakończyć smacznym akcentem, poniżej przepis na pesto (z bazylią, ostrą rukolą i orzechami włoskimi). Idealne do chrupiących grzanek- tych prosto z grilla!
Ps. A opisane sprzęty już niedługo trafić będą mogły w Wasze ręce! Zachowajcie czujność, konkurs już wkrótce!!! :)
No, to jest super zachęcające. Mam zamiar wygrać zbliżający się konkurs, ale tak na wszelki wypadek spytam, czy może wiesz, gdzie te urządzenia można kupić ?