Jabłecznik sypany
Nie wiem czy pamiętacie, ale w 2004 roku (sprawdziłam!) wydawany był cykl Kulinarny Atlas Świata. I wtedy właśnie (a było to przecież 16 lat temu!) poznałam (i od razu naturalnie upiekłam po raz pierwszy) sypany jabłecznik – w oryginale La Sbrisoletta.
Cała idea tego ciasta jest niezwykle prosta, i aż trudno uwierzyć, że to się sprawdza- ale naprawdę tak jest! Wszystkie składniki na ciasto miesza się po prostu w misce. Wszystkie są sypkie, więc poradzi sobie z tym nawet 5-latek. Mamy tu cukier, mąkę i oraz kaszkę manny. I tyle. To ciasto bez jajek. Naprawdę magiczne, szczególnie że w smaku jest naprawdę pyszne i smakuje zupełnie jak klasyczna, krucha szarlotka.
Suche składniki wiązane są w cieście za pomocą soku z utartych jabłek. Na wierzchu zaś z pomoc przychodzi masło i to ono sprawia, że ciasto pokryte jest chrupiącą, słodką skorupką.
W wielu przepisach przewidziane są proporcje mąki do kaszki i cukru 1:1:1, ale uważam, że takie ciasto jest zbyt słodkie, proponuję więc cukier zmniejszyć co najmniej o 1/4. Dodatkowo warto użyć kwaskowatych jabłek, świetnie pasują do tej szarlotki.
Mój jabłecznik sypany przygotowałam w kwadratowej foremce o bokach ok. 18×18 cm.
Ten przepis na jabłecznik znam od prawie 40 lat – często robię i szczerze rzadko wytrzymuje więcej niż godzinę. Z lodami, bitą śmietaną stanowi wspaniały szybki deser, kiedy goście mają przyjechać za przysłowiowe 15 min. Świetna alternatywa dla uczulonych na jajka.