Uwielbiam suszone śliwki! Nie tylko za ich smak, ale i uniwersalność. I do mięsa, i do ciasta… Przydymiony aromat, głęboki kolor, ten zapach…
Gdy tylko (dwa dni temu!) znalazłam przepis od razu wiedziała, że właśnie TE babeczki mam ochotę upiec. W mojej wersji drastycznie zmniejszyłam jednak ilość cynamonu*, aby tylko (wraz z kolendrą) podkreślał, a nie dominował śliwkowo-czekoladowego aromatu muffinek.
*po Świętach muszę odpocząć nieco od piernikowych nut:)
- mąka pszenna - 1/2 szklanki
- mąka żytnia - 1/4 szklanki
- migdały - 1/4 szklanki, mielone
- cukier - 1/2 szklanki
- proszek do pieczenia - 1 łyżeczka
- soda - 1/2 łyżeczki
- kakao - 2 łyżeczki
- cynamon - 1/8 łyżeczki
- sól - szczypta
- suszone śliwki - 1/2 szklanki, pokrojone
- jajko - 1 szt
- jogurt naturalny - 1/2 szklanki
- masło - 3 łyżki, rozpuszczone
- mleko - 1 łyżka
- esencja waniliowa - 1/4 łyżeczki
Klasycznie i prosto, jak to w przypadku muffinek.
W jednej misce wymieszać suche składniki, w drugiej te wilgotne.
Obie części połączyć- wymieszać łyżką, dodać posiekane śliwki. Foremki na babeczki napełniać do 3/4 wysokości.
Piec ok. 15-20 minut w 180oC.